Piorun walnął w warszawiaka.
Najpierw był błysk, a potem piorun uderzył w mieszkańca Warszawy. Upadł na ziemię nieprzytomny. Przeżył. Gdy się ocknął nie mógł się ruszyć i ledwo mówił.
Była godzina 16.25 w niedzielę. Na telefon dyżurnego komisariatu w Łochowie (woj. mazowieckie) zadzwonił mężczyzna. Ledwo słyszalnym głosem powiedział, że nie wie, gdzie jest. Stwierdził, że odzyskał właśnie przytomność, a wcześniej... chyba uderzył go piorun.
Przeczytaj także
Policjant od razu zaalarmował swoich kolegów. Jednak sprawa nie była łatwa. Z opisu przekazanego przez mężczyznę wynikało, że znajduje się przy rzece Liwiec nieopodal miejscowości Kaliska. To tam znajduje się plaża i opala się na niej sporo plażowiczów. Jednak mężczyzna powiedział policjantom, że nie jest w stanie się poruszyć ani nawet głośniej krzyknąć, aby wezwać pomoc!
Po żmudnych poszukiwaniach stróżom prawa udało się w końcu znaleźć rannego. Leżał w zaroślach po drugiej stronie rzeki, naprzeciw plaży. Szybko został przewieziony do szpitala w Węgrowie.
Aż strach pomyśleć co by było, gdyby mężczyźnie wyładowała się komórka. Ranny był bardzo obolały. Nie mógł sam chodzić. Prawdopodobnie skonałby w zaroślach, gdyby nie telefon.
Źródło - fakt.pl