Podlodowe wulkany mogą roztapiać pokrywę Antarktydy

Specjaliści z Newcastle University badali wpływ topnienia lodu Antarktydy na aktywność wulkaniczną.


Naukowców do przeprowadzenia pogłębionych badań skutków takich wydarzeń skłonił rozpad Lodowca Szelfowego Larsena w 2002 roku. Zainstalowali oni system czujników GPS w celu śledzenia reakcji geologicznej płaszcza ziemi na ubytek masywnej półki lodowej. Zgodnie z oczekiwaniami, płaszcz wzrasta, ale znacznie szybciej niż wynikało z obliczeń teoretyków.

W sumie poodnosi się aż pięć razy bardziej w porównaniu do prognoz. Według naukowców, to z pewnością spowoduje ożywienie aktywnych wulkanów na Antarktydzie. Nawet jeśli tylko jeden z nich się obudzi, ryzyko gwałtownego topnienia lodowców wzrośnie, a strumienie wody wyprodukowane w ten sposób trafią do oceanu, co może przyspieszyć podnoszenie się poziomu wody.

Przeczytaj także

Bardzo możliwe, że pierwsze efekty tego procesu obserwujemy obecnie. Z danych pozyskanych dzięki należącemu do ESA satelicie CryoSat wynika, że rocznie Antarktyda traci około 160 miliardów ton lodu rocznie, czyli dwa razy więcej niż w poprzednim tego typu badaniu w latach 2005 - 2010.

Satelita CryoSat jest przeznaczony do pomiaru grubości i zasięgu pokrywy lodowej na Antarktydzie, Grenlandii i Islandii. Jeśli dane zebrane w okresie 2010 - 2013, są poprawne oznacza to podniesienie poziomu morza o 0,43 milimetra.

Specjaliści nie podają przyczyn takiego rozpuszczania się lodu. Trudno ich za to winić, bo pomiary wskazują, że globalnego ocieplenia od ponad dekady nie ma i nawet nazywa się to "pauzą", w takim razie co roztapia Antarktydę? Prawdopodobnie właśnie prorokowana przez uczonych wzrastająca aktywność wulkaniczna.

Źródło - ZNZ

Wideo

Ciekawostki

Pełna wersja